top of page
drogamesjanska

Kobiety w Biblii - Kobieta cierpiąca na krwotok


W 2 liście ap. Pawła do Tymoteusza 3:16-17 czytamy, że całe Pismo przez Boga jest natchnione (w oryginale - wypełnione oddechem Boga) i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany, natomiast ap. Jan kończy swą Ewangelię (21:25) słowami: wielu też innych rzeczy dokonał Jezus, które, gdyby miały być spisane jedna po drugiej, mniemam, że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które należałoby napisać. W świetle tego ostatniego, czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, dlaczego zapisane zostały te właśnie, a nie inne wydarzenia? Jaki cel dla mnie ma mieć zapisana historia? Przyjrzyjmy się pewnemu fragmentowi Słowa Bożego i zastanówmy dlaczego to właśnie wydarzenie zostało zapisane? Czego może nauczyć nas historia przypadkowej, chorej kobiety? Pozwólmy, aby żywe i skuteczne Słowo Boże przeniknęło nas do szpiku… (Hbr 4:12-13)

Przeczytajmy fragment Ewangelii wg Marka rozdział 5:25-34

25. A niewiasta, która od dwunastu lat miała krwotok

26. i dużo ucierpiała od wielu lekarzy, i wydała wszystko, co miała, a nic jej nie pomogło, przeciwnie, raczej jej się pogorszyło

27. gdy usłyszała wieści o Jezusie, podeszła w tłumie z tyłu i dotknęła szaty Jego

28. bo mówiła: jeśli się dotknę choćby szaty Jego, będę uzdrowiona

29. i zaraz ustał jej krwotok, i poczuła na ciele, że jest uleczona z tej dolegliwości

30. a Jezus poznawszy zaraz, że z niego moc uszła, zwrócił się do ludu i rzekł: kto się dotknął szat moich?

31. na to rzekli mu uczniowie Jego: widzisz, że lud napiera na Ciebie, a pytasz: kto się mnie dotknął?

32. i spojrzał wokoło, aby ujrzeć tę, która to uczyniła

33. wtedy owa niewiasta z bojaźnią i drżeniem, wiedząc, co się jej stało, przystąpiła, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę

34. a On jej rzekł: córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju i bądź uleczona z dolegliwości swojej

w.25 A niewiasta, która od dwunastu lat miała krwotok.

Wg Biblii krew to życie (3Mjż 17:11). Z tej kobiety od 12 lat uchodziło życie (12lat to 144m-ce,

a to ponad 4000 dni i nocy)!. My też czasem tak się czujemy, że ‘nie chce się żyć’, nic nas nie cieszy, a monotonia zabija – więc ratujemy się tabletkami na depresję, na uspokojenie,

na pobudzenie. Dlaczego? bo chcemy żyć z radością. Z niej uchodziło życie, a jakby tego było mało w swoim środowisku była uznana za nieczystą. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jak wyglądało jej życie? Nie wolno jej było nikogo i niczego dotykać i jej też nikt nie mógł dotknąć. Jej rzeczy były nieczyste, to na czym usiadła było nieczyste, to czego się dotknęła było nieczyste i kto się dotknął jej lub jej rzeczy stawał się nieczysty i musiał dokonywać rytualnych obmyć. Ona miała zamkniętą drogę do wszystkiego,

ale przede wszystkim do społecznego uwielbienia Boga.

Jakie więc słowa słyszała najczęściej? Czy było to: „witaj, kochanie”, „daj się ucałować”

czy raczej – Odsuń się, nie dotykaj,… Musiała być odseparowana od rodziny, rodziców, męża

i dzieci. Jakież to trudne dla kobiety, dla kobiety, która chce być przytulana, dotykana, która

też pragnie przytulać i dotykać. Jej tego nie było wolno! 12 lat! Jej życie to piekło bycia przeganianą, odsuwaną, to stan ciągłego zranienia, to stan potępienia. Ta niewiasta została dotknięta w samej istocie swej kobiecości – to, co powinno być jej radością, skarbem

(dar płodności) było jej przekleństwem! Ileż z nas kobiet jest niezadowolonych ze swej kobiecości – narzekamy na zmienność nastroju, drażliwość, urodę, wygląd zewnętrzny,… - ileż kobiet jest zranionych w swej kobiecości! A często są to zranienia jeszcze z dzieciństwa.

Ona żyła w tym przekleństwie już 12 lat. W czasach gdy przeciętna wieku wynosiła wtedy 40-50 lat, to było jej całe dorosłe życie. I nie była to kobieta niezaradna. Przeciwnie – będąc majętną, była też energiczna i przedsiębiorcza – w.26 i dużo ucierpiała od wielu lekarzy, i wydała wszystko, co miała, a nic jej nie pomogło, przeciwnie, raczej jej się pogorszyło – dotarła do wielu lekarzy, próbowała się ratować. Talmud podaje nie mniej niż jedenaście sposobów leczenia tej choroby. Niektóre z nich polegały na stosowaniu środków wzmacniających oraz ściągających, inne natomiast zalecały przeróżne przesądy i praktyki, takie jak na przykład noszenie przy sobie popiołu ze strusiego jaja, latem w szmacie lnianej, a zimą w bawełnianej, albo noszenie ziarna jęczmienia znalezionego w odchodach białej oślicy. Ta biedna kobieta niewątpliwie próbowała stosować nawet desperackie środki, ale w pewnym momencie już miała dosyć, dosyć bycia dzielną, dosyć bycia bohaterką, była nią przecież 12 lat! I w tym momencie spotykamy ją na kartach Słowa Bożego.

Czy nie odnajdujemy w tej kobiecie siebie? Od lat nie mogę się do nikogo zbliżyć, nic mi się nie udaje, przynoszę innym pecha (czyż nie słyszę ciągle: ’wszystko przez ciebie’, ‘to twoja wina’?) – i koduję: jestem gorsza, jestem nieporadna, unieszczęśliwiam ludzi, przynoszę nieszczęście,

nie potrafię nawiązać relacji, jestem pomyłką, jestem… nieczysta. Ludzie wolą tych pogodnych, przebojowych, a ja do niczego się nie nadaję, nie zapraszają mnie – jestem… nieczysta. I co robię? Chodzę do wielu lekarzy… postanawiam – udowodnię, że jestem lepsza, będę miała same piątki. Może jestem samotna, odseparowana, ale za to będę miała świadectwo z czerwonym paskiem! I mam! I co? I nic. Więc dobrze, kolejny lekarz – będę zwiedzać, zobaczę cały świat, będę ekspertem w dziedzinie sztuki, muzyki,… będę najlepsza! I co? I nic! OK, przeczytam

w rok całą Biblię i będę ekspertem w sprawach opisanych w Księdze Kronik! No i jestem! I co?

I nic! No to posiądę zrozumienie proroctw i symboli biblijnych! I mam! I co? I nic! To może psychologia, toksyczne związki, przypadkowe relacje, przygody seksualne, uzależnienie od…

i co? I nic! Nadal puste serce! Mamy wielu lekarzy – stanowisko, kariera, pieniądze, religia, New Age, zmiana stylu życia, diety,… A krwotok trwa, i jest jeszcze gorzej,… i dużo ucierpiała

od wielu lekarzy, i wydała wszystko, co miała, a nic jej nie pomogło, przeciwnie, raczej jej się pogorszyło.

Czy chodzenie do lekarza jest złe? Czy uczenie się na „szóstkę” jest złe? A co złego jest

w podróżach, nabywaniu wiedzy czy robieniu kariery? Nic. Nic, oprócz tego, że odsuwają nas od naszego Pana. Gdy robimy coś złego – wiemy o tym i zwykle reagujemy, ale gdy robimy dobre rzeczy… To nie zło jest naszym wrogiem, ale dobro – te dobre rzeczy, które robimy sobie

i dla innych, gdy nasze motywacje są złe – egoistyczne, nie są one owocem Ruach HaKodesz, lecz naszej decyzji, naszej woli. Dopiero gdy przestajemy sobie radzić z czymkolwiek przyjmujemy pomoc, dopiero brak satysfakcji determinuje nas do dotknięcia się Boga. Tę kobietę spotykamy gdy jest u kresu. Ma dość. Jest jej wszystko jedno. I choć wejście w tłum to wręcz samobójstwo – grozi jej ukamienowaniem, jest zdesperowana. I nas też często Bóg musi doprowadzić do kresu, bo dopóki jest choć cień nadziei, że sobie poradzimy, to będziemy próbować i nie przyjdziemy do Niego. W 27-30a czytamy: gdy usłyszała wieści o Jezusie, podeszła w tłumie z tyłu i dotknęła szaty Jego bo mówiła: jeśli się dotknę choćby szaty Jego, będę uzdrowiona i zaraz ustał jej krwotok, i poczuła na ciele, że jest uleczona z tej dolegliwości a Jezus poznał zaraz, że z niego moc uszła. [Wybitny grecysta Władysław Witwicki tak przełożył ten werset: „I natychmiast wyschło źródło jej krwi i odczuła ciałem, że leczy się jej dolegliwość”]. Dokonała aktu wiary – uwierzyła, że jeśli dotknie się Jeszua to jej krwotok ustanie – i tak się stało. Teraz tylko dyskretnie się wycofać i radość, radość, jestem zdrowa! Sprawa załatwiona. Ale dla Boga teraz dopiero się wszystko zaczyna. Jeszua pyta: kto się dotknął szat moich? Uczniowie się dziwią - 31. na to rzekli mu uczniowie Jego: widzisz, że lud napiera na Ciebie, a pytasz: kto się mnie dotknął? Dlaczego Jeszua tak pyta? Przecież czytamy np. w Ewangelii Łukasza (Łk 6:19) – „a cała rzesza pragnęła się go dotknąć, dlatego że moc wychodziła z niego i uzdrawiała wszystkich” – i tam Jeszua nie pyta kto się Go dotyka. Dlaczego? Jeszua widzi różnicę. Tak jak w szkole jest wielu uczniów, ale na lekcji czasem nie ma nikogo … przyszedłeś, widzimy cię,

ale czy jesteś?

Co to znaczy dotknąć się Jezusa?

Jeszua szuka jej 32. i spojrzał wokoło, aby ujrzeć tę, która to uczyniła I ona podchodzi. Dlaczego? Przecież zdążyłaby uciec! Nikt jej nie ścigał. Dlaczego więc przychodzi? Bo od lat nikt jej nie wyglądał, od lat nikt jej nie potrzebował, od lat nikt o nią nie zapytał, od lat nie zainteresował się dlaczego jej nie ma. Ona była wyłącznie przeganiana. Nam też czasem się zdaje, że nikt nawet nie zauważy, że mnie nie ma we Wspólnocie, ale to nie prawda – Jeszua cię wygląda! On zauważył, że jesteś, że śpiewasz ku Jego chwale, On widzi, gdy jesteś samotna, chora czy zrozpaczona. On cię wygląda! On cię zna! Tak jak znał tę niewiastę i jej plan – ona chciała Go wykorzystać do swego celu – Jeszua jej nie interesował, chciała tylko dotknąć i uciec. A my? Jacy jesteśmy? Przyjdę w Szabat do Wspólnoty, pośpiewam – ładna muzyka, mili ludzie, może czegoś ciekawego się dowiem i… w nogi. Tylko się dotknę! I co? Jak ta kobieta - ile uwierzyła tyle dostała. Jaka wiara taki dar. Ale Jeszua wie, że trzeba było jej czegoś innego…

Dlaczego Jeszua ją zawołał? Bo odchodziła chora. Krwotok ustał, ale ona nadal była chora - 33. wtedy owa niewiasta z bojaźnią i drżeniem, wiedząc, co się jej stało, przystąpiła, była zalękniona i drżąca, bo zrozumiała, że jest coś jeszcze, coś czego jeszcze nie rozumie, co ją przerasta. Jeszua przeniknął ją do głębi i dopiero teraz zaczęło się uleczenie. Zabiegając o miłość ludzi

i ich akceptację bardzo często na siłę zbieramy komplementy, pochwały i dobre słowa,

i gromadzimy je jak żebrak drobne datki do garnuszka. Ale nasz garnuszek jest zawsze prawie pusty, bo ludzie nie są w stanie dać nam tego, czego potrzebuje nasze serce. Niewiasta wraca

i upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę Czy upadłaś kiedyś przed Bogiem? Co to znaczy upaść? To znaczy nie mieć żadnej podpórki! A my ile mamy podpórek – ‘to nie jest tak, jak wygląda’, ’sprawa jest skomplikowana’, ‘z tym się nie zgodzę’, ‘ty tego nie zrozumiesz’,

tu podpórka, tu podpórka,… Ona upadła przed Mesjaszem i … powiedziała Mu CAŁĄ prawdę. Dopiero teraz była otwarta i gotowa na przyjęcie uzdrowienia. A co robi Jeszua? Mówi do niej „Córko”. A dotąd ona czuła się prędzej psem niż córką, odrzucona, poniżana, jakże jej serce pragnęło usłyszeć ‘córko’! Jeszua dostrzegł jej wstyd i przywrócił godność. „Córko, idź

w pokoju”! A ona bardzo potrzebowała pokoju! Krwotok ustał, ale ona nadal czułaby się nieczysta, bo tylko taką prawdę miała w swoim sercu (tak jak osoba chora na anoreksję, która zawsze czuje się gruba). A jaka jest Boża prawda o mnie? Jestem dziełem Boga – w Psalmie 139 czytamy: bo ty stworzyłeś nerki, ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej (…) żadna kość moja nie była ukryta przed tobą, choć powstałem w ukryciu… Jestem też odkupiona za najwyższą cenę przelanej krwi Jezusa Chrystusa – w 1 P1:18 czytamy: wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem zostaliście wykupieni (…) lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego. Jak powiedział pewien wierzący: „nie możesz zrobić nic,

co sprawiłoby, aby Bóg kochał cię bardziej niż kocha cię teraz”. To jest Boża prawda o mnie

i o tobie! Zanurzmy więc siebie w oceanie Bożej miłości, aby stać się jak ten kubek zanurzony we wiadrze wody, który jest nie tylko otoczony nią, ale i wypełniony. Pozwól Mu kochać Cię

i zakochaj się w Nim – od tego może rozpocząć się najpiękniejsza historia największej miłości

w twoim życiu – On przecież obiecuje w Psalmie 91:14 „ponieważ mnie umiłowałaś, wyratuję cię, wywyższę cię, bo znasz imię moje!” A co słyszy nasza bohaterka? – Idź w pokoju i bądź uleczona z dolegliwości swojej - Jeszua mówi to dopiero teraz! Panie, co mówisz? Czy nie była uleczona? Przecież krwotok ustał! Tak, ale jej dolegliwością była choroba duszy.

Naszym pierwszym problemem jest to, że nie czujesz się córką Boga, nie czujesz się synem Boga. To dlatego uciekamy w karierę, seks, pieniądze, władzę. Coś tam na zewnątrz uleczymy

i odchodzimy. Ale to nie uroda, brak współmałżonka, kwalifikacji czy uzależnienie jest moim problemem. Moim problemem jest to, czy wierzę całym sercem, że jestem dzieckiem Boga?

Czy drżałam kiedyś przed Bogiem (co to znaczy drżeć? gdy zimno przeniknie do szpiku kości to zaczynamy drżeć)? Czy świadomość Bożej obecności i mojej grzeszności tak mnie przeniknęła, że zaczęłam drżeć przed Nim? Czy upadłam przed Nim? Czy ciągle mam podpórki? Czy ciągle udaję mądrą przed Bogiem? Czy tylko się Go dotykam i… (to tak jakby pójść do lekarza, zataić objawy i cieszyć się, że się go nabrało).

Historia tej niewiasty to historia każdego z nas. Pamiętaj, Jeszua cię wygląda. Poprzez różne wydarzenia, przez książkę, rozmowę, spotkanie biblijne! Nie zmarnuj okazji, nie uciekaj po wstępnych badaniach, bo problem polega na tym, czy tylko dotkniesz się Boga i uciekniesz,

czy upadniesz przed Nim, zaczniesz drżeć i powiesz Mu całą prawdę! Nie rozmijaj się z Bożą miłością – znajomość Boga oznacza życie wieczne. Każdy z nas jest chory , ale jeśli zwrócisz się do Niego usłyszysz najważniejsze: Córko, synu,… Idź w pokoju i bądź uleczona z dolegliwości swojej.


Szalom – Danuta Fras


539 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page