Anna, prorokini
Annę (w właściwie Chanę) spotykamy w Ewangelii Łukasza, w rozdz. 2 wersety 36-38. Żeby jednak bliżej przyjrzeć się tłu jej historii zapoznajmy się z kilkoma innymi miejscami w Piśmie Świętym.
Chana była córką Penuela. Geograficznie Penuel to miejsce na wschód od Jordanu, gdzie Jakub (późniejszy Izrael) zmagał się z tajemniczą postacią. W języku hebrajskim słowo to oznacza „twarz Boga”.
Urodzona była z plemienia Aszera, syna Lei, a imię jej przodka oznaczało „na moje szczęście” (1Moj.30,13).
Chana była wdową. Jej małżeństwo trwało siedem lat i prawdopodobnie była bezdzietna. Zobaczmy, co na temat wdowieństwa jest napisane w Nowym Przymierzu:
1 Tym., 5,3-5: otaczaj szacunkiem wdowy, które są rzeczywiście wdowami (…). Wdowa, która jest nią całkowicie i jest całkowicie osamotniona, pokłada nadzieję swą w Bogu i trwa w prośbach i w modlitwach w nocy i we dnie.
Dalej wersety 9-10: na listę wdów może być wciągnięta niewiasta licząca lat co najmniej sześćdziesiąt i raz tylko zamężna, mająca dobre imię z powodu szlachetnych uczynków: że dzieci wychowała, że gościny udzielała, że świętym nogi umywała, że prześladowanych wspomagała, ze wszelkie dobre uczynki gorliwie pełniła.
Poznając Chanę spotykamy ją w sytuacji, gdy Józef i Maria przynieśli do świątyni w Jerozolimie Jezusa, by wypełnić przepisy Prawa co do niego (Łuk.2,27). Był tam też Symeon, człowiek sprawiedliwy i bogobojny, oczekujący pociechy Izraela.
Chana, widząc Jezusa, uwielbiła Boga i mówiła o nim wszystkim. Oczy moje widzą zbawienie twoje, Panie! Ratunek Twój, Boże mój! Bowiem imię Jezus, a właściwie Jeszua oznacza – Bóg ratuje, Bóg zbawia. Duch Boży objawił zatem Symeonowi i Chanie, w osobie Jeszua zbawienie (ratunek), które Bóg przygotował przed obliczem wszystkich ludów.
Tak, tak Symeonie. Moje oczy są także udziałem tego, co i ty widzisz. Bóg objawia Swoją chwałę swojemu ludowi. Śpiewajcie radośnie razem, gruzy Jeruzalemu, gdyż Pan pociesza swój lud, wykupuje Jeruzalem! (Iz.52,9).
Jak Dawid śpiewam Panu memu pieśń dziękczynną: jak ziemia zeschła, spragniona deszczu, tak wyglądałam Ciebie w świątyni, by ujrzeć moc twoja i chwałę twoją, gdyż lepsza jest łaska twoja niż życie! (Ps.63,2-3).
Długo oczekiwałam Ciebie, mój Panie. Znasz moje życie. Byłeś ze mną, gdy wychodziłam za mąż. Byłeś w trakcie mojego krótkiego małżeństwa. Tylko siedem lat. Siedem krótkich lat małżeństwa.
Byłeś, gdy umierał mój mąż. Widziałeś moje łzy, mój smutek, mój żal. Moją niepewność – co będzie ze mną?
Jednak wypełniłeś moją stratę – otarłeś każdą łzę z mojej twarzy. Podniosłeś mnie z prochu. Nie zostawiłeś i nie opuściłeś. Tyle lat sama, a jednak nie samotna. Bez męża, a jednak moje życie przy Tobie nie było puste. Radością moją służyć jest Tobie! Wargi moje każdego dnia wysławiają Ciebie. Dusza moja nasyca się jakby szpikiem i tłuszczem. Jesteś mi pomocą i weselę się w cieniu Twych skrzydeł. Każdego dnia i każdej nocy wyglądałam Ciebie w świątyni, bo Tyś Bogiem moim. Odkupieniem moim. Pocieszycielem moim.
Dałeś mi długie życie. Aż długich 84 lat. I dałeś mi zobaczyć Twój ratunek. Odkupienie Jeruzalemu.
Ludu! Usłysz moje wołanie! Pan dał nam odkupienie! Chwalcie Go! Śpiewajcie pieśń pochwalną! Śpiewajcie radośnie Panu, Bogu naszemu. Jest Królem wielkim nad wszystkich bogów. On bowiem Bogiem naszym, a my ludem pastwiska jego i trzody ręki jego (Ps.95).
To, co poruszyło mnie w osobie Chany, to jej radosne serce wielbiące Boga. Niegasnąca nadzieja oparta na relacji z żywym, aczkolwiek niewidzialnym Bogiem. I taką właśnie nadzieją i radością Chana dzieliła się z innymi.
Niech taka radość i nadzieja będzie również twoim udziałem.
Szalom – Bożena Jaźwiec