Kobiety w Biblii – Tamar – 1Moj. 38
Imię Tamar oznacza „drzewo palmowe”, które w symbolice ludów Bliskiego Wschodu było obrazem całego żyjącego świata, z niego miało wyrastać wszelkie życie. Drzewo to rośnie
na pustyni, a jego owoce są słodkie i pożywne. Takie imię nadawano dziewczynie, która miała wyrosnąć na kobietę piękną i pełną wdzięku, taką która będzie potrafiła rozwijać się,
a nie więdnąć w wymagającym pustynnym klimacie. Nosząca to imię miała okazać się płodną partnerką mężczyzny, który został jej mężem. Palma kołysze się pod wpływem pustynnych wiatrów, ale nie łamie i bardzo trudno wyrwać ją z korzeniami. Nasza bohaterka zrobi wszystko, aby stać się godną tego imienia…
Jak każdy mieszkaniec Adullam, zapewne także Tamar przyglądała się nowoprzybyłemu Hebrajczykowi Judzie, który poślubił córkę Kananejczyka Szuy. Hebrajczycy nie cieszyli się sympatią wśród Kananejczyków. Ich obecność wywoływała strach i nieufność. Wszyscy słyszeli historie o potężnym Bogu Hebrajczyków, który zesłał deszcz ognia i siarki na Sodomę i Gomorę. Zrównał oba miasta z ziemią tak, że zostało po nich pustkowie pełne piasku i słonej wody. Żadne bóstwo czczone przez Kananejczyków nigdy nie objawiło takiej potęgi. Krążyły też opowieści
o tym, co Hebrajczycy zrobili z miastem Sychem mszcząc się za gwałt dokonany na ich siostrze (1Moj 34:1-31). Mieszkańcy Sychem spełnili wszystkie żądania Hebrajczyków, lecz mimo to trzy dni później, gdy wszyscy nadal dochodzili do siebie po obrzezaniu, Juda i jego bracia wzięli odwet. Nie zadowoliła ich krew winowajcy. Zabili mieczem wszystkich mężczyzn. Nikt nie ocalał, a miasto zostało splądrowane. Później Juda odłączył się od braci i ojca, nie chciał być blisko rodziny, chciał sam decydować o sobie. Może nie potrafił spojrzeć ojcu w oczy po tym, jak z braćmi okłamał go w sprawie ukochanego syna… Wbrew zwyczajowi sam wybrał sobie żonę, założył rodzinę. Rodzą mu się synowie i wydaje się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Juda był znany nie tylko ze względu na swe bogactwo i wielu synów, ale także ze względu na swoją religię - on nie modlił się do bożków ani do słońca czy księżyca, ale do wiecznego Boga Stwórcy, który stworzył niebo i ziemię. Tamar obserwowała życie rodziny innej od tych, które znała dotąd. Wyznawcy Jedynego Boga – ludzie, którzy twierdzą, że łączy się ich z Nim więź Przymierza (mężczyźni noszą na ciele jego znak)... Ten potężny Bóg miał ich wybrać, aby stali się wielkim narodem, obiecał im szczególnie błogosławieństwo i opiekę. Co myślelibyśmy o takiej rodzinie? Czy nie chcielibyśmy być jej częścią? Na pierwszy rzut oka idealnie, los uśmiechnął się do młodej poganki, teraz ona stanie się częścią tej społeczności, którą ochroni Wielki Bóg. To wybudziło w Tamar wielkie oczekiwanie. Poślubić Era (Er znaczy Mocny) – to było coś! Wejść do takiej rodziny, z takim rodowodem… Być może miała w związku z tym oczekiwania co do członków tej rodziny, może myślała, że będą bardziej sprawiedliwi i prawi. Oczekiwała, że są inni, ale… tak nie było. Jej mąż Er jest zły w oczach Pana. Jak wyglądało to ich wspólne życie nie wiemy, ale możemy sobie wyobrazić jak wygląda codzienność z kimś, kto jest po prostu zły. To mogło być powodem pierwszego rozczarowania. Ktoś, kto jest w przymierzu z wielkim Bogiem, kto szczyci się przynależnością do wyjątkowej rodziny, wcale nie jest wyjątkowy. Tamar być może znała lepszych mężczyzn, chociaż byli poganami. Jak każda kobieta Tamar pragnęła mieć dzieci, ale jest bezdzietna. Coś jest nie tak z tą wybraną rodziną, że zamiast życia pojawia się śmierć. Gdy pierworodny syn umiera zostawiając bezdzietną wdowę Tamar, Juda doskonale wie czego wymaga od niego Prawo Lewiratu - młodszy syn powinien dać Tamar potomstwo, aby zapewnić zmarłemu bratu dziedzica. Wdowa stałaby się wtedy pełnoprawnym członkiem rodziny, miałaby u swego boku syna czyli mężczyznę, który stanowiłby jej zabezpieczenie na przyszłość. Onan (Onan znaczy Strażnik) musiał poślubił żonę swego brata, gdyż prawo było prawem. Drugi syn jednak nie chciał dać potomstwa szwagierce - wszyscy myślą, że to sprawiedliwe, ale on nie poświęci swojej pozycji dziedzica, aby miał dziedziczyć oficjalny potomek jego brata. O nie, niech Tamar będzie wdową bez przyszłości, co go to obchodzi? Onan nie miał zamiaru dać potomków nieżyjącemu bratu. Dlaczego jego dziecko ma być traktowane jak cudze i dziedziczyć po jego starszym, pierworodnym bracie. To oznacza, że to dziecko będzie dziedziczyć więcej niż jego dzieci. O nie, on na to nie pozwoli! Zasmuca to nie tylko Tamar, ale i Boga, gdyż z pokolenia Judy miał wyjść Mesjasz (co później, przed śmiercią, zapowiedział Jakub). Wkrótce i Onan umiera, a Tamar dalej jest bezdzietną wdową. Trzeci syn jest młody i Juda nie kwapi się z wypełnieniem obietnicy oddania go Tamar – a co jeśli i on umrze? Juda nie może sobie na to pozwolić.
Tamar opuszczona, samotna i bez nadziei zostaje odprawiona do swojej rodziny. Nie ma domu; nie jest „u siebie” ani w domu teścia, ani ojca. Nie ma nadziei na przyszłość, na odmianę losu. Juda łudząc obietnicą oddania jej najmłodszemu synowi ma problem z głowy. Każe czekać wdowie na dorosłość Szeli, choć wie, że go jej nie odda. Gdyby nie ta obietnica Tamar mogłaby poślubić kogoś innego – Juda oczywiście musiałby wyrazić na to zgodę, ale jemu nie zależy na tym. Zamyka jej drogę do szczęścia i godnego życia, nie chce mieć z nią nic wspólnego. Żyje swoim życiem nie przejmując się losem Tamar. Co czuje Tamar, kiedy wszystko mówi jej, że nie ma szans na spełnienie marzeń o macierzyństwie, o godnej egzystencji? Czy powraca do niej pytanie o prawdziwość Bożego wyboru tej rodziny? Czy może wierzyć Judzie? Jaką wartość ma jego słowo? W Sychem też obiecali i co się stało? Co znaczy przysięga Hebrajczyka? Położenie Tamar się nie zmienia, choć mijają miesiące i lata. Tamar zrozumiała, że Juda obciąża ją winą za śmierć obu mężów, przestała mu ufać. Nikt nigdy nie pytał jej o zdanie ani o uczucia. Nie ma żadnych praw - mężczyźni robili z nią co chcieli – pierwszy i drugi mąż, teść, a wcześniej ojciec. Zastosowała się jednak do wskazówek Judy i czekała, aż Szela będzie odpowiednim wieku. Gdy zobaczyła, że już się nie doczeka - podjęła ryzyko pełnej odpowiedzialności przed Bogiem. Obowiązek urodzenia potomka bardzo jej ciążył. Instynktownie wyczuwała, że za wszelką cenę musi zapobiec wyginięciu rodu. Imię Tamar związane jest z płodnością. Jednak Tamar była bezdzietna, nie mogła być „palmą daktylową”. Tamar żyje nadzieją, ale myśli bardzo trzeźwo. Sama podejmuje inicjatywę. Troszczy się jednak o dobre imię Judy i chce przedłużyć jego ród, dać mu spadkobierców. Dlaczego? Dlaczego nie pójdzie na ugodę z teściem i nie zacznie nowego życia u boku innego mężczyzny? Może czuje, że mimo wszystko ta rodzina jest szczególna? Może czuje, że ten Bóg jest Kimś Komu można i warto zaufać? Może rozumie, że każdy przed Najwyższym odpowiada za swoje czyny? Tamar wbrew temu co doświadczyła chce poznać prawdziwe oblicze Boga i rzeczywistość Przymierza z Nim. Ona się nie poddaje, nie odejdzie tak łatwo od rodziny, która ma coś, co ona uważa za wartościowe. Dla niej nadzieja nie umarła. Tamar bierze sprawy w swoje ręce, a jej postępek nie jest w Piśmie Świętym potępiony. Plan Tamar jest ryzykowny i niebezpieczny, ale co ma do stracenia? Nie jest żoną, nie jest matką. Została oszukana. Bez męża czy syna jest nikim w społeczności, w której żyje. W całej tej historii to właśnie ona zachowuje godność, której nie utraciła mimo bolesnych doświadczeń. Nie krzyczy, nie robi awantur, nie kombinuje jak się zemścić; zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką moc mają słowa, jaką potrafią wyrządzić krzywdę i dlatego milczy… Gdy minął czas żałoby po śmierci synów, a potem żony, Juda chciał znowu mieć coś z życia i zająć należne mu miejsce w towarzystwie. Wystrojony ruszył do Timny. Pierścień z pieczęcią wiszący na zapewne złotym sznurze pokazywał ludziom, że jest zamożnym mężczyzną. W ręku trzymał laskę wskazującą, że jest głową rodu. Gdy dociera do Tamar wiadomość o podróży teścia, przebiera się za nierządnicę, wabi podstępnie Judę i zachodzi z nim w ciążę (Rdz 38, 12-19). Juda wpada w pułapkę – wcale nie jest taki sprawiedliwy, za jakiego chciałby uchodzić. U, jak mniema, sakralnej prostytutki, zostawia przedmioty stanowiące symbol władzy, będące czymś na wzór naszego dowodu osobistego. Po przygodzie z Tamar /1/ Juda ruszył do Timny, a Tamar wróciła do domu i znów włożyła wdowie szaty… Juda chciał dyskretnie zapłacić kobiecie i odebrać swe „insygnia” – niestety, nie było to możliwe… Czy Juda chciał zamaskować swój grzech, bo jeśli wyjdzie na jaw ludzie go wyśmieją?… Czy wstydził się tego co zrobił? Nie wiemy. Trzy miesiące później spadła jak grom wieść - jego synowa jest w ciąży! Bez wątpienia na skutek nierządu! Wdowa po jego synach i przyszła żona najmłodszego syna nierządnicą! Tak nie może być! Tylko kara śmierci! Juda nie pyta o okoliczności. Tamar ufa do końca. Komu? Czy warto pokładać nadzieję w człowieku, który dotąd nie postąpił jak należy? Czy Juda ochronił ją przed złością Era albo zadbał o to, żeby Onan wypełnił obowiązek względem swego brata? Nie, za to złamał obietnicę, nie dając jej Szeli za męża. Skąd brała się w niej nadzieja na przetrwanie skoro jej życie spoczywało w rękach takiego człowieka? Mimo wszystko ma nadzieję. Postanowiła wierzyć. Tamar, pełna godności, przekazała pierścień, pieczęć i laskę i powiedziała: „jestem brzemienna z męża, do którego należą te rzeczy”. Juda był załamany - wyszedł na jaw jego grzech. Musiał przyznać, że te rzeczy należą do niego. Tamar mogła go teraz skompromitować i bez końca upokarzać. Mogła opowiedzieć, w jaki sposób oszukała go na drodze do Enaim. Mogła uczynić go pośmiewiskiem. Mogła. Juda wiedział, że zasługiwał na publiczne ośmieszenie, a nawet na coś gorszego. Widział jej gniew, gorycz i żal. I rozumiał jej uczucia i poczuł szacunek. Tamar miała w sobie honor i lojalność, była również odważna i silna. Juda oddał jej sprawiedliwość: „ona jest sprawiedliwsza niż ja” przyznał. Werset 14 tłumaczy dlaczego Tamar dopuściła się tak niegodnego czynu. Była zdeterminowana, chcąc mieć potomstwo z Judy. Była to część Bożego planu, aby dynastia mesjańska wyszła od Tamar poprzez Judę, który był sprawiedliwszy niż jego syn Szela. Dlatego też Tamar chciała od Judy coś co pozwoli jej użyć dowodu, że to on jest ojcem jej dziecka, a nie np. Szela (gdyby doszło jednak do małżeństwa lewirackiego). Tamar nie zawstydziła Judy publicznie, wskazując na niego jako na ojca – zostawiła decyzję jemu, będąc gotową ponieść wszelkie konsekwencje… Stąd rabini do dziś nauczają, że „Lepiej dać się wrzucić do ognistego pieca, niż narazić swego bliźniego na publiczne zawstydzenie” (Raszi – Sota 10b za Tora Pardes Lauder – Bereszit s.246). Tamar doszła do swoich praw, po pół roku urodziła bliźnięta Peresa i Zeracha. Bóg nie popiera grzechu, ale potrafi go obrócić ku dobremu. Biblia nie jest galerią bohaterów, ukazuje historię grzesznych ludzi, którzy ze zdziwieniem dowiadują, że mają miejsce w Bożym planie dla świata. Miłość Boża do ludzi widoczna jest na każdym przypadku. Bóg nie wstydzi się, że Jego Syn ma przodków wśród ludzi o wątpliwej reputacji. On identyfikuje się z nami, grzesznikami. Tamar staje się później prababką króla Dawida. W Nowym Testamencie jest wymieniana w genealogii Jeszua (Mt. 1, 3). Szalom – Danuta Fras
/1/ By właściwie zrozumieć opisaną wyżej historię należy jeszcze zapoznać się ze zwyczajem owego „nierządu sakralnego”. Nie była to prostytucja w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Wiązało się to z kultem bogiń płodności i miłości. Obrzędy takie odbywały się nie tylko na terenie Bliskiego Wschodu, lecz również w starożytnej Grecji i w Rzymie. Herodot opisuje je następująco: „Każda niewiasta musi raz w życiu usiąść w świątyni Afrodyty i oddać się jakiemuś cudzoziemcowi. (...) w świętym gaju Afrodyty siadają, mając na głowie wieniec z powrozu, a jest ich wiele; bo gdy jedne odejdą, przybywają inne. (...) Jeżeli niewiasta raz tam usiądzie, nie może wprzód wrócić do domu, aż jakiś cudzoziemiec rzuci jej na łono srebrną monetę i poza świątynią cieleśnie z nią się połączy. (...) Wartość srebrnej monety może być byle jaka: ona nie śmie jej nigdy odrzucić; to się jej nie godzi, bo owa srebrna moneta staje się święta. Idzie za pierwszym, który rzuci pieniądz, i nikim nie gardzi. Po oddaniu się i spełnieniu świętego obowiązku wobec bogini wraca do domu i od tej chwili, choćbyś jej nie wiem ile dawał, nie posiądziesz jej.” Biblia wielokrotnie występowała przeciwko sakralnemu nierządowi, jednak było to zjawisko dość powszechne. (Aleksandra Dudzisz - "Pozycja kobiety w Biblii" – Tamar)